wtorek, 31 sierpnia 2010

Norweg w pracy

Obserwuje tubylców w pracy. Ciekawe zjawisko. Po pierwsze zupelnie inna kultura pracy. Milo, sympatycznie. Na stolach wystawione tzw. "pasniki", czyli kosze z owocami, orzeszkami, warzywkami do pochrupania. Zawsze zrobiona kawka w dzbanku, w lodówce soczki, mleczko itd. Biura nowoczesniejsze niż u nas, przynajmniej nowoczesniejsze od tych, w ktorych ja pracowalam. Swiatlo zapala się jak wchodzę do pokoju, po kilku minutach po moim wyjsciu wylącza się. Tzw. jarzeniówka w zaleznosci pod tego jak pociągnę za sznureczek (a ja lubię pociągać na sznureczki :), swieci jasniej, slabiej lub wcale. Krzeslo super-komfortowe. I widok za oknem niesamowity.
Ale i zachowanie tubylców, oprócz tego, że mile i sympatyczne, jest też bardziej... wyzwolone. Oczywiscie chodzą do pracy ubrani jak bezdomni, im więcej kasy tym bardziej kloszardem zalatuje (czyli jestem biedna). A poza tym te ich trepy i gumowe buty, oni chodzą w nich do pracy. A jak się zmęcza, to biegają w samych skarpetkach. Jedza na lunch te swoje okropne pasty i breje ze wszystkiego. No i na kopy jedza jajka, popijając je mlekiem. Jak cielaki.
Nie zmienię zdania na temat ich jedzenia, okropne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz