czwartek, 16 grudnia 2010

Biało

A to niespodziewanka. Mialo już nie sypać sniegiem. I bardzo się dzis rano zdziwilam, jak po przebudzeniu wydalalo mi się, że w domu jest za jasno. Za oknem leżal snieżek. A wczoraj wieczorem padal deszcz, wlasciwie to byla ulewa, która zmyla ulice do czysta. Więc mamy calkiem nowiutki snieżek, prawie biale drogi. Do pracy jechalo się fatalnie. Wracalo jeszcze gorzej, bo caly dzien snieg padal jak szalony. Do domu nie podjechalismy samochodem. Porzucilismy pojazd i dalej na piechotę. Nie dalo rady. Lańcuchów nie chcialo się zakladać. Czlowiek to jednak leniwy jest, zwlaszcza jak jest glodny, a po obiedzie jest nie mniej, ale już z przejedzenia.
Na morzu sztorm. A jutro plyniemy do Danii. W sobotę rano dobijemy do brzegu cywilizacji. Jak będziemy we Wroclawiu, to wtedy dopiero będzie pelna cywilizacja.
Dzis w pracy byl "julebord" czyli bożonarodzeniowy stól, tlumacząc doslownie. Taki odpowiednik polskiej Wigilii. No i oczywiscie tradycyjne danie norweskich swiąt na nim królowalo. Ale na szczęscie byly też inne smakolyki.
Zakupy zrobione, prezenty kupione. Szczęscie moje jest nie do opisania.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Świątecznie

Pięknie jest. Do piątku, do poludnia sypal snieg, bylo bosko. Góry wyglądają cudnie kiedy są cale osnieżone. Jednak czar prysl po poludniu. Zaczęlo lać. Do soboty splynęlo wszystko, poza tym co odgarnialam :) Wyszlo na ich. Nie odgarniać, w razie ulewy splynie wszystko. Lód jest na chodnikach i miejscami na drogach. Nie cierpię lodu! No i leży slynny już żwirek Pani Hani, soltysowej Warszawy. Rozsypują go na ulice, chodniki, potem sprzątają, ale częsć przynosimy do domku pod bucikami. Niestety.
Szal swiątecznych zakupów. Sklepy są otwarte też w niedzielę. Od 14 do 19, więc bardziej logicznie niż w Polsce. Naród oszalal. My też. Nawet kupilismy prezent dla autka. Łańcuchy na kola. Inaczej nie ma mowy o wjechaniu pod górę czy zjechaniu z niej kiedy jest snieżek.
Norwegowie przecudnie zdobią domki na swięta, a raczej okna, tarasy, schody, drzewa w ogródkach. Wieczorem jest przepieknię. Wlasciwie przez większosć czasu, bo dzień trwa teraz nie cale 6 godzin. Ale zważywszy na dzisiejszą noc meteorytów, to nawet się cieszę. W Polsce pogody dzis nie ma, ale za to w Norwegii jest przepiękne czyste niebo, jak rzadko i cala masa gwiazd.

środa, 8 grudnia 2010

Odsnieżanie

Sniegu znowu sypnęlo. Znowu jako jedyna odsnieżalam przed domem. Wszyscy mają lopaty do sniegu, nawet przed domami je trzymają. Nie wiem za bardzo o co chodzi. Mają, nawet wyjeli ze schowka, ale nikt nie odsnieża. Jakas manifestacja? Pochwalić się chcą? A może nie bylo przy tym instrukcji jak używać, bo Norweg jak nie dostanie instrukcji, to nie wie, i sam nie wymysli co do czego. Instrukcja tu jest niezbędna. Tu ktos kto pisze instrukcje może zrobić wielką karierę. Więc jesli przy lopacie do sniegu nie bylo instrukcji, to sprawa się robi oczywista. Ale z drugiej strony widzieli mnie kilka razy, mojego męża jak odsnieżamy i nie nauczyli się. Może jednak wolą zajęcia indywidualne? Albo zastanawiają się co Ci dzicy ludzie z Polski wyprawiają. Po co odsnieżać snieg, skoro zaraz i tak albo spadnie nowy, albo ten się stopi. Glupiego robota. Dobrze, że nie zaczelam odsnieżać naszego miejsca parkingowego, bo na mur beton wywieźliby mnie do czubków.
W centrum handlowym mój ulubiony Norweg gra na pianinie i spiewa. Ulubiony, bo gra i spiewa. I usmiecha się do wszystkich, można go poprosić o piosenkę, kolendę, a on zagra i zaspiewa. To jest cudowne. Zawsze trafiam na tego samego, starszego pana. Może inni też grają. Generalnie kolo poludnia w centrum jest glównie mlodzież i emeryci. I ja. Odsnieżarka z dzikiego kraju.

niedziela, 5 grudnia 2010

Zima

Dzis znowu spadl snieg. Pięknie jest. Atmosfera iscie swiąteczna. Wczoraj zrobilismy rundkę po Bergen, choinka w fontannie stoi, ale tak samo biedna jak w zeszlym roku. Wielka, ale lampek na niej tyle co na lekarstwo. Dookola choinki lodowisko.
Centra handlowe pękają w szwach. Czyli podobnie jak w Polsce o tej porze. Nie ma gdzie samochodu postawić. Każdy wychodzi ze sklepu obladowany jak wielblad. Centrum handlowe oczywiscie pięknie i swiątecznie przystrojone.
Skusilismy się na swiąteczne jedzenie. Żeby zjesć ich narodowe dania trzeba mieć zdrowie jak koń. Naprawdę niesamowicie ciężkostrawne. Ale deserki to zdecydowanie mój faworyt. Moglabym jesć i jesć.
Wszyscy nasi sasiedzi i nie tylko nasi :) mają jż pieknie przystrojone domy, glównie okna. Żeby nie wyglądać jak poganie też postanowilismy ozdobić nasze. Mam bombki, muszę poszukać czegos co by jeszcze swiecilo. Zamiast choinki mamy gwiazdę betlejemską. Dobre i to. Pierwszy raz w życiu w domu nie będę miala choinki. Trochę dziwnie się z tym czuję. Ale w sumie 17.12 jedziemy do Polski, a wracamy 5.01. Prawie 3 tygodnie poza Norwegią. Chyba dostanę rozgrzeszenie :)

środa, 1 grudnia 2010

Śniegu brak

Patrzę z zazdroscią na obrazki z Polski, na zasypane miasta i wsie, i aż zazdroszczę. Tu oprócz mrozu i wiatru, żadnego sniegu nie widać. Chyba, że wysoko w górach.
Zasypują nas za to gazetkami swiątecznymi. Tu na wzór swiąteczny przerabiają wszystko. Ciasto swiąteczne, kielbasa swiąteczna, cukierki, piwo, soki, rożne gatunki mięs, slodycze itd. A na opakowaniach do mleka np, są drukowane piosenki swiąteczne. Na Wielkanoc drukowano kryminaly. Może jakies historyjki też będą, ale póki co moge sobie pospiewać z opakowaniem mleka, tylko, ze nut mi nie dali :)
W sobotę w Bergen, z okazji postawienia choinki na srodku fontanny byl koncert, a po jego zakończeniu pokaz fajerwerków. Cos pięknego. W zeszlym roku, kiedy o tej porze zlożylam wizytę kontrolna mojemu mężowi, o tej wlasnie porze, ludzilam się, że to na moją czesć te fajerwerki. A to dla choinki. Nie udalo mi się kolejny raz zalapać na koncert, ale w przyszlym roku nie odpuszczę. Będę stala na mrozie, w tlumie ludzi i sluchala koncertu. Piękna tradycja. Choinka też piękna. Bergen jeszcze malo kolorowe, chociaż ta najbardziej ekskluzywna ulica handlowa jest ugwieżdżona. Centra handlowe już dawno rozpoczęly sezon. Wszędzie zapraszają promocjami, plakatami, na których życzą mi udanych zakupów swiątecznych. Udane to one mam nadzieję będą, ale w Polsce :)

poniedziałek, 22 listopada 2010

Boże Narodzenie po norwesku

Dostalam poważne zażalenie, że dawno nie pisalam, więc przepraszam i poprawiam się :)
O czym dzis? Zbliżają się swięta, więc o JULEBORD.
Zalamalam się kiedy zobaczylam co jedzą Norwegowie w czasie swiąt Bożego Narodzenia, a jeszcze bardziej się zalamalam, jak dowiedzialam się co jedzą jeszcze.
Danie glówne to żeberka, w zaleznosci od regionu ze swinki lub owieczki. U nas z owieczki.
Ostatnio bylismy na takim swiątecznym przyjęciu. Większosć jadla (mieli odwagę, to jedli, ja nie mialam, zresztą to nie na moje zdrowie) żeberka, które są bardzo slone i tluste, na rozgotowanej kapuscie i ziemniakami w mundurkach. Druga grupa zajadala się tymiż samymi żeberkami, ale z kawalkiem boczku, oczywiscie tlustego i kawalkiem kielbasy, nie muszę wspominać, że tlustej. Do tego ziemniaczki w mundurkach. To nie jest za smaczne, sami to mówią i dlatego popija się to ichnią okowitą. Na deser ciapa z ryżu z sosem czerwonym, nie wiadomo z czego, w drugiej wersji cos o konsystencji ubitej smietany z tym samym sosem. Jadlam breję z ryżu. Nie najgorsze, ale ja lubię wszystko co jest slodkie. Niestety dowiedzialam się też, że w niektórych domach praktukuje się jedzenie owczej glowy, ze wszystkim, z oczami wlącznie. Plus jest taki, że nie trzeba się glowić nad kilkunastoma potrawami, tak jak w Polsce.
Bylismy na imprezie w startm browarze, w ktorym jest też muzeum piwa i gdzie się dowiedzialam, że w Norwegii kiedys picie w pracy bylo dozwolone, zwlaszcza jak wykorzystywano zaprzęgi konne do transportu. Koń drogę znal, więc woźnica mógl i byl zalany w trupa. Nawet kilku w tym browarze zmarlo z przepicia.
A co do picia, tu w lokalach alkohol jest podawany tylko do 2 nad ranem, o 3 nad ranem należy lokal opuscić. Niestety państwo policyjne debatuje, czy aby nie skrócić czasu podawania alkoholu, żeby zmniejszyć przestępczosć. Traktują doroslych jak dzieci. Prohibicja w USA nic nie dala, oprócz rowoju czarnego rynku. Ale to naród bez wyobraźni, więc i myslenie bardzo proste.

wtorek, 9 listopada 2010

Święta, święta

W Polsce oburzamy się, że Swięta Bożego Narodzenia zaczynają się w sklepach już po 1 listopada. Narzekamy, że nie czuć atmosfery swiąt kiedy się je zaczyna 2 miesiące wczesniej. Wiesza się na ulicach ozdoby, choinki ustawia na wystawach sklepów, wiesza swiąteczne girlandy itd.
W Norwegii swięta zaczynają się już od początku października. Slodycze swiąteczne, piwo swiąteczne, ozdoby itd. Slowem w sklepach już swiątecznie od miesiaca, a do swiąt jeszcze dużo czasu. I jak tu poczuć w grudniu swiąteczną atmosferę, skoro patrzy sie na to wszystko od 3 miesięcy? Pech chce, że nie mają tu w listopadzie Swięta Zmarlych, więc jak tylko sprzedadzą przybory do szkoly, wstawiają towary swiąteczne.
Na dworze też swiątecznie, bo w sobotę wieczorem spadl znowu snieg. I lezy. A oni tu nie odsnieżają podjazdów. Po prostu spadl to leży, więc czekamy aż się stopi. I jeszcze ten nieszczęsny lód. Nienawidzę lodu.
Widoki są jednak niesamowite. I piękna pogoda, ale troszkę zimno.
I co tu robić w tym kraju? Umieram z nudów! Nuda, nuda, nuda i jeszcze raz nuda!