środa, 24 lutego 2010

Patrzą na nas z góry

Dziś usłyszałam, że Norwegowie patrzą na nas trochę z góry. Jakoby mieli się wywyższać. Hmmm... Nie zauważyłam, ale też nie jestem raczej typem osoby, na którą można patrzeć z góry. Raz, że jestem dosyć wysoka, a dwa - taki mam wyraz twarzy, że to raczej innym wydaje się, że ja patrzę na nich z góry. Przyjżę się temu jednak wnikliwie.
Dziś pierwszy raz jechałam tzw. automatem. Ja to mam pomysły, bo od razu wybrałam się nim w trasę, jakieś 200km. Cudownie się jedzie, ale poza miastem trochę nudno. Ostatnio jechałam też pierwszy raz w zyciu samochdem dziewięcio osobowym i zeby było zabawniej też od razu 200km. Z tym było trochę strachu, bo nie zawsze działały hamulce, a spryskiwacze nie działały wcale. Ale modlilam się wtedy o deszcz, i to był jedyny dzień do tej pory kiedy deszcz padał :) Ktoś tam u góry mnie bardzo lubi. I dziekuję mu za to.
Jutro znowu norweski. Nie jest to trudny język, ale gramatyka lekko skomplikowana. Na każdej lekcji dziękuję za to, że nie muszę się uczyć polskiego.
Nie mogę się doczekać weekendu, bo jedziemy do Polski. Żeby tylko nie padał już snieg, bo będą problemy z odlotem. Dziś znowu powtórka z rozrywki, odśnieżanie auta. Z parkowaniem katastrofa, śniegu po kolana. Nie ma jak wjechać na jakieś wolne miejsce, nie mówiąc o wyjechaniu rano, kiedy zdąży spaść nowiutki śnieżek. Dziś widziałam w sklepie plastikową łopatę, wersja mini. Sądziłam, że to dla dzieci, że je tak od małego oswajają z łopatą. Ale nie, to do odśnieżania auta było, bo potem widziałam jakiegoś gościa z podobną. No chyba, że jakiemuś dziecku zabrał?
Widokki niezmiennie piękne. Rano szaro, śnieżnie, po południu takie słońce, że nie widać gdzie jest droga. Cudownie. I ludzie jednak mili, życzliwi. Zakopiesz się w sniegu, i nawet nie musisz wołać, natychmiast pojawi się ktoś, jeśli nie kilka osób. Dziś moje auto próbował odkopać Pan, nie wołałam go, sam zobaczył, że nie moge wyjechać. Mój mąż też dziś pomógł Pani, która się zakopała. Sam nie dał rady, natychmiast pojawiło się jeszcze kilka innych osób. Ludzie na ulicy się zatrzymują i zwyczajnie sobie pomagają, jak widzą, że masz jakiś problem. Aż chce się tu żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz