środa, 23 czerwca 2010

Zaufanie

W Norwegii nabiera się ogromnego zaufania do ludzi, oczywiscie jesli ktos wczesniej go jeszcze nie mial. Tutaj idąc do sklepu zostawiam w samochodzie torebkę z calą zawartoscią i jeszcze nikt mi jej nie ukradl. Zresztą cokolwiek bym nie zostawila w biurze, do którego ma dostęp milion osób, które wlasciwie nie jest zamykane, (podobnie jak caly budynek) i nigdy mi nic nie zniknęlo.
Na naszym osiedlu kolo większosci domów stoją niezabezpieczone rowery i nikt ich nie kradnie. W Bergen kradną, ale narkomani. Podobno ludzie tu też nie zamykają drzwi od domu na noc. Ja póki co drzwi zamykam a rowery trzymam w schowku. Jeszcze taka ufna nie jestem.
Nawet na lotnisku nie sprawdzają czlowieka w piętnastu miejscach jak w Polsce. I nie zakladają od razu, że jestesmy terrorystami, nawet jak zapiszczymy na bramce. Z usmiechem proszą żeby stanąć z boku, i w bardzo grzeczny sposób sprawdzają. W Polsce niestety od razu jest mina taka, że pasażer czuje się jak terrorysta, i nawet jak nie jest winny to spoci się i generalnie mu nieprzyjemnie. Ostatnio mialam milion spinek we wlosach, zapiszczalam i jak zobaczylam minę kobiety, która miala mnie sprawdzać to tak się wlasnie czulam.
Jeszcze cos mi się tu podoba...kosiarki do trawy. Wyglądają jak takie odkurzacze-szczotki. Takie gdzie jest tylko szczotka i rączka. Tyle, że te są ogromne. I "odkurzają" nimi cale ląki, ogromne czasem. A potem zbierają sianko do wielkich bialych worków i co z tym robią dalej... nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz