wtorek, 14 września 2010

Pora deszczowa znowu powraca

Moje życie w Norwegii kręci się niezmiennie wokól pogody. Po pięknym tygodniu, naprawdę pięknym, nadeszla pora deszczowa. Leje tak, jakby wiatr chcial zamiatać ziemię. Jakby ktos z węża strażackiego gasil pożar.
Przeszkada mi to o tyle, ze bardzo ciężko jeździ się w takich warunkach, zwlaszcza po górskich drogach, a poza tym psuje mi to widok z okna w pracy. Nie zanosi się na to, żeby przestalo padać w tym tygodniu, i w następnym raczej też nie. Ciekawe czy do Bożego Narodzenia przestanie :)
Coraz bardziej przekonuję się, że w pracy jest pelen luz. Dresy, adidasy, i bieganie na boso, czy jak teraz - w skarpetach - to norma. No i morze kawy od rana. Ja ze swoją wodą i nie jedzeniem jaj na lunch wychodzę na dziwadlo. No i jeszcze pracuję chyba "po polsku" czyli za szybko. Dziwi ich moje tempo. Oni, zanim cos zrobią, to zastanawiają się na tym bardzo, bardzo, ale to bardzo dlugo. Nie mój rytm.
Uczę się norweskiego, ale czy się go nauczę? Będzie to trudne w tym regionie, bo róznica między moim norweskim, a tym, którym oni się tu poslugują, ma się tak jak język polski powrzechnie używany do gwary góralskiej. Zdalam sobie sprawę z tego po obejrzeniu odcinka serialu polsatowskiego "Szpilki na giewoncie". Niby cos tam rozumiem, ale niestety z górolem się nie dogadam. Jeszcze dlugo nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz