czwartek, 16 września 2010

O poczcie i krojeniu chleba

Wysylanie listów z Norwegii do Polski to skomplikowane. Po pierwsze dlatego, że niewtajemniczonym ciężko ją znaleźć, bo jest zazwyczaj w sklepach KIWI - zielone spożywczaki.
A po drugie - o Polakach się mówi, że boimy się przyznać, że nie rozumiemy co się do nas mówi w obcym języku, który ponoć rozumiemy. I tak jest rzeczywiscie z pracownikami, że boją się, ze zostaną zwolnieni z pracy, jak nie zrozumieją co się do nich mówi, więc nie pytają, udają, że rozumieją, co rodzi czasem sporo problemów. Ale jak się przekonalam, Norwegowie sa nie lepsi. Wczoraj chcialam wyslać list polecony do Polski. Kosztuje 160 NOK (80 PLN)! Tlumaczę Pani po angielsku o co mi chodzi, ona wystraszona wola kolegę, ten następnego. W końcu znalazl się odważny! Tlumaczę więc po raz trzeci czego chcę, za mną czeka jeden klient. Pan oczywiscie rozumie (uhmmm), liczy, zastanawia się, grzebie w szufladach, ale naklejkę "R" omija z daleka. Nakleja znaczki itd, a ja nadal nie mam potwierdzenia i "R-ki" na kopercie. Hmmm. Skończyl naklejać i patrzy co ja tu jeszcze robię, może nie wierzę, że on potrafi ladnie przyklejać znaczki. Patrzy na mnie dalej zdziwiony bardzo, więc go pytam, gdzie moje potwierdzenie. On wystraszony mówi, że taki list bedzie droższy. Szybko mi powiedzial! Udawanie szlo mu mistrzowsko, zresztą Norwegwie cale dnie ćwiczą udawanie, że pracują, więc doswiadczenie ma. Jeszcze raz zaczynamy zabawę. Kolejka za mną - 5 osób. Dobrze, że to Norwegowie, Polacy pobiliby mnie i Pana też. W końcu dostaję moją "R-kę"!
I jeszcze jedna niespodzianka. W Norwegii zazwyczaj chleb jest w nie pokrojony. Obok stoiska z pieczywem stoi takie metalowe urządzenie, z zaokrągloną kopulą, czasem otwartą. Nie podobne jest to do niczego, co znamy ze sklepu (przynajmniej ja nie widzialam tego w Polsce). Jesli kopulka jest otwarta, to trzeba otworzyć, wsadzić tam chleb, i zamknąć pokrywę. Chleb wyjdzie dolem, oczywiscie pokrojony. Na maszynie jest taka metalowa dluga "szyna", najlepiej na nią polożyć pokrojony chleb (ostrożnie), naciągnąć worek (jest przy maszynie - pomysleli o wszystkim), zdjąć chleb razem z workiem, worek zakleić tasmą (też jest automat do tego przy maszynie), wsadzić w oryginalne opakowanie chleba i do kasy. Jak kogos to przerasta, to albo wykaże się cierpliwoscią i poobserwuje znawców tematu, albo pokroi sobie w domku.
Ktos zapomnial w niebie kran zakęcić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz