poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Słoneczko

Przeprowadziliśmy się w piękne miejsce. Mieszkamy na górze, piękne widoki. A w dodatku ściezka zdrowia, rozlewisko, wrzosowiska, małe wodospady. Jest cudnie. Znowu biegam.
Ciekawe ile jeszcze przeprowadzek mnie w życiu czeka :) Urządzania domu, rozpakowywania kartonów, potem pakowania do kartonów i zabawa od nowa. Może w końcu uda mi się osiąść gdzieś na stałe. Chciałabym. Fajnie poznawać nowe miejsca, ale potrzebuję chyba przystani. Może mam naturę marynarza? Portów juz kilka mam, ale gdzie jest moja przystań?
Mój mąż jest biedny, musi niestety ciągle robić przemeblowania w kazdym nowym domu. Żona ma wizje, a on przenosi szafki. Kochany chłopak. Ja czuję się w kazdym domu jak u siebie, pod warunkiem, ze wniosę tam trochę siebie. Jakieś małe przemeblowanko, albo duże :)
Od piątku świeci słoneczko. Niebo bez żadnej chmurki. Bardzo długo jest widno, bo słońce zachodzi o 9. Jak nie ma chmurek to i tak jest widno długo, długo, a niedługo tylko na chwilę będzie zachodziło słoneczko. Poza tym ścieżka zdrowia jest oświetlona, można biegać w nocy. A swoją drogą, niedługo będę mogła iść na spacr o 1 nad ranem i będzie widno jak w dzień. Jeszcze nie umiem sobie tego wyobrazić. Ciekawość mnie zżera.
Jest coś takiego w tej Norwegii, że przyjmuje się zasady otoczenia. Oni jeżdżą wolniej - ja też (na mojego męża to jednak nie działa:( ), oni biegają - my też, jeżdżą na wycieczki - ja bym chciała, ale na mojego męża niestety to nie działa, popracuję nad tym :) Ja jestem przecież włóczykij. Ciągle w trasie. Czy ja kiedyś osiądę gdzieś na stałe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz