czwartek, 22 kwietnia 2010

Pozory mylą

Przyjeżdząjąc do Norwegii każdy z nas ma wyobrażenie, że to taki poprawny kraj. Że wszystko tu jest takie zgodne z prawem. Że obywatele nie oszukują, nie kradną. Oczywicie, że oszukują i kradną i nawet przekręcają liczniki samochodów. Kto by pomylal, prawda? I to w dodatku w kraju policyjnym, bo takim Norwegia z calą pewnoscią jest, gdzie na podstawie podania swojego numeru (odpowiednik naszego pesel)slużby państwowe wiedzą o Tobie wszystko, gdzie pracujesz, ile zarabiasz, czy Twoja żona pracuje, czy nie, ile ona zarabia, ile masz dzieci, ile warty jest Twój samochód, ile masz na koncie w banku i boję się pomysleć co jeszcze.
Tylko, że w tym kraju są równi i równiejsi. Niestety. Norwegowie popierają w pierwszej kolejnosci siebie, w drugiej narody skandynawskojęzyczne, a dopiero potem calą resztę. No i kochają Amerykę. Amerykanie mają chyba taki sam status jak Norwegowie. Jesli jakis przepis w pracy, zwlaszcza z bhp (za to najlatwiej wywalić), zlamie Norweg, to mu najczęsciej wybaczą, dadzą pouczenie, powiedzą, że dzięki temu przypadkowi dużo się wszyscy nauczyli itd, ale jak zlamie inna nacja, nie skandynawskojęzyczna, to niestety w najlepszym przypadku pracownik pożegna się z pracą, bez żadnego cackania, a w najgorszym, wyleci też z obiegu agencja pracy, która pracownika dostarczyla. Agencje pracy są tu bardzo popularne.
Poza tym wszystkim Norwegowie są bardzo sympatycznym narodem. I cieszą się jak dzieci, kiedy cudzoziemiec uczy się ich języka. Nawet jak zlapie policja, czy kontroluje celnik i zaczniesz mówić po norwesku, to obchodzą się z Tobą lagodniej. Cóż, co kraj to obyczaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz