niedziela, 21 marca 2010

Czy im nie jest zimno?

Odkąd tu jestem, to myślę, ze Norwegowie nie odczuwają zimna. -15 na dworze, a tu zawsze przy kawiarniach, restauracjach są tzw. "ogródki". I siedzą w nich ludzie, piją piwo, wino, coś czasem szamią. Nie ważne czy pada śnieg, deszcz, czy wieje tak, że chce głowę urwać. Jeśli chodzi o pogodę, no coż, przez pół roku nie ma tu słońca, większość dni leje, a oni jakby tego nie zauważali. Dziś rano biegałam. Kiedy wyszłam z domu okazało się, że jest mżawka. Słowo się rzekło, biegam. Pobiegłam do Bryggen, a tam duzo ludzi na spacerach, z dziećmi, pary, samotni, sporo zwiedzających. Ludzie śpią na łodziach. Co prawda pierwszy dzień wiosny, ale temperatura tu nie jest jeszcze oszałamiająca, w dzień około 5, w nocy oczywiście zimniej.
Musieli pokochać ta pogodę, bo innej nie maja. Ale mogliby wzorem Polaków, narzekać. W końcu mają na co. Cudownie patrzeć na ludzi zadowolonych z życia, nie narzekajacych na wszystkie okoliczności. Mnie się tez to udziela.
A do biegania wracając, dziś rano stała się rzecz niezwykla, zapragnęłam pobiegać. O 8 rano! I zeby mi nie przeszło (bo spotkalo mnie to pierwszy raz w życiu) ubrałam się w dres i w drogę. Mój mąż do tej pory nie może wyjść ze zdziwienia, że mnie się zachciało biegać. Nienawidziłam tego i zarzekalam się, że nie będę tego robić. To chyba wpływ Norwegów. Bardzo duzo ludzi tu biega. Wiek nie ma znaczenia. Norwegowie kochają sport, wycieczki, spacery, rowery, narty, łódki itd. To taka norweska tradycja. Ja nigdy za sportem nie przepadałam, ale jak na nich patrzę, to same mnie nogi niosą. Muszę pielęgnować to uczucie, bo po bieganiu czułam się fantastycznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz